* Nocny świadek *
- A pan coś zauważył? - zapytał oficer z dochodzeniówki i szybko się zreflektował.
- O, przepraszam. Zawodowy nawyk.
Niewidomy przetarł wyjętą z kieszeni brudną chusteczką ciemne okulary.
- Tak, wyglądałem akurat przez okno.
- Przecież dozorczyni zeznała, że było zupełnie ciemno, bo jakiś łobuz stłukł latarnię.
- Wiem. Nie skwierczała żarówka, a przecież siąpił deszcz. To ten sąsiad z trzeciego, ma taką charakterystyczną zadyszkę. Kręcił się tu już dobre pół godziny wcześniej, potem ucichła żarówka, a jego oddech został. Nawet zaczął przyspieszać, jakby czymś się denerwował.
- Ciekawe... - oficer popatrzył z podziwem na niewidomego.
- Widział pan... to znaczy, słyszał pan coś jeszcze?
- Tę dziewczynę w czerwonej sukience z ELLE. Miała ją pierwszy raz na sobie.
Klasyczka - talia 60, biodra 90, obwód piersi 90 cm. Koło latarni szelest jej pantofelków, jakieś 49 kg, zamienił się w przyspieszające człapanie, dobre 98 kg tego z trzeciego.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz