mglisty wieczór
staruszka w aptece
pyta o arszenik
---
CiszaNa jeziorze dziś cisza. I tylko rozblaski
kąpią puchy łabędzie w pomarszczonej fali,
niesie wiatr pajęczyny, zamarłego lata
odgłosów kruche nitki i chowa w oddali.
Więc stoję. Niewysłowna, z głową pod chmurami,
sukni zieleń soczysta bezmiar smutku plami
zdając się zwielokrotniać żałosność jesieni.
Jakbym nagle wtargnęła - śmiejąca, radosna,
wznosząc echa beztrosko w chłodnej, ciemnej sieni
do izby, gdzie żywicą lśni trumna sosnowa,
dokańczają się świece w konarach lichtarza -
w ostry ból zrozumienia: nie ma Gospodarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz